"Ludzie ze szkła. Dzieci łez. Potomkowie wojen, odziani w krwawy jedwab. (...) Tacy właśnie jesteśmy. I żyjemy tu od wieków... Wiecie o tym, Słoneczni? Okryci woalką maskarady przetrwaliśmy tysiące lat. Kolejne tysiąc przed nami. Zejdziesz z drogi, czy staniesz się częścią naszej krwawej układanki...?"
Gość
Dwupiętrowa dyskoteka jest miejscem dla każdego, kto ukochał sobie taniec. Najlepsza muzyka, tancerze para-para i mnóstwo... zakazanych drobiazgów.
Chłód nocy sprawił, że parkiet dyskoteki wypełniony był po brzegi. Każdy chciał się ogrzać. Jeśli nie tańcem to jakimś mocnym ,zwalającym z nóg trunkiem. W blasku migających, kolorowych świateł, za kurtyną bawiącej się młodzieży, przy ciągnącym się, jak wąż, wąskim barze, na wysokim krześle siedział On. Z gitarą przy boku sprawiał wrażenie jakby zatrzymał się tutaj tylko na chwilę. Nie bardzo obchodziły go tańczące tłumy. Nie bardzo bawiła głośna muzyka, od której w głowie kręciło się jak po zejściu z szybkiej karuzeli. Wzrok utkwiony miał w kieliszku, który stał przed nim. Do połowy wypite martini odsłaniało, niegdyś całkowicie zanurzoną w nim, zieloną oliwkę jak bezludną wyspę na oceanie spokojnym. Mężczyzna krążył palcem po brzegu kieliszka raz w prawo, raz w lewo. Ewidentnie widać było, że jest zamyślony.
Offline
Po kilkunastu minutach włóczenia się po mieście, dotarł wreszcie do przyciągającego niczym magnes miejsca. Głośna muzyka, którą było słychać już z dala, skłaniała aby przekroczyć próg tego lokalu choćby z czystej ciekawości. Tak też dotarła ta niska, jasna postać, która jak się zdawało w ogóle tu nie pasowała.
Rozejrzała się po lokalu w celu rozeznania w pomieszczeniu wyglądając teraz jak policjant węszący trop poszukiwanego. Zaraz ruszył przez sam środek parkietu na moment gubiąc się w tłumie w ostateczności docierając pod bar i siadając przy nim, niedaleko zamyślonego, spojrzał na mężczyznę z ukosa. Uśmiechając się pod nosem zamówił dwa kieliszki absyntu, by jeden z nich zaraz podsunąć w stronę nieznajomego. - Spragniony? - Zapytał swoim spokojnym, chłodnym w odległej nucie, tonem, przeszywając Go spojrzeniem delikatnie mieniących się szkarłatem, oczu.
Offline
Mężczyzna siedzący przy barze podniósł wzrok znad kieliszka, mierząc ospałym wzrokiem nieznajomego. - Jak widać, wciąż mi mało...-Odezwał się głębokim, męskim głosem, w którym delikatnie rozbrzmiewała nuta paru setnych promila jakie zdążył przyswoić podczas tego wieczoru. - Z jakiej okazji stawiasz kolejkę? - zapytał wyraźnie zaciekawiony powracając przy tym do wodzenia palcem po pustym już kieliszku do martini.
Offline
Prześliznął wzrokiem po twarzy nieznajomego unosząc lekko swoje cienkie, równe brwi które były dosyć specyficzne. Podsunął kieliszek absyntu jeszcze bliżej bruneta - Czy musi być okazja, by postawić dobry alkohol komuś, kto niewątpliwie wpada w oko? - Zapytał z nieco tajemniczym uśmiechem unosząc kieliszek i przyglądając się z udawanym znudzeniem znajdującej w niej cieczy - Wyróżniasz się. Nie boisz się zostać zauważonym?
Offline
Brunet uniósł brwi w zdziwieniu. - dlaczego miałbym się bać tego, że ktoś mnie zauważy? Przecież dobrze jest się wyróżniać, zwłaszcza tutaj, prawda? - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech – Jestem Jung Yong Hwa. A ty?
Offline
Blondyn uśmiechnął się tajemniczo a z jego ust wydostał się cichy, nieco kpiący śmiech w którym czuć było także niedowierzanie. - Niektórzy tylko czekają, aż ktoś zacznie się wyróżniać - Odpowiedział w równie tajemniczy sposób w jaki się uśmiechnął i skłonił dość mocno głową w Jego kierunku ukazując tym samym swoje zaangażowanie - Masa... - Pochwycił kieliszek w szczupłe, pozornie niewielkie palce. "Koreańczyk..." - pomyślał przez chwilę pozostając w skąpanej zamyśleniami ciszy - Wypijmy więc za Twoją karierę muzyczną w naszym kraju! - Podłapał, widząc u Niego gitarę.
Offline
Gdybym nie chciał się wyróżniać, nie farbowałbym włosów i nosił zwykły, urzędowy „garniak”. Miło mi Masa-san. - brunet chwycił do ręki kieliszek i uniósł go do ust – za twoją oryginalność! - jednym łykiem wypił całą jego zawartość po czym odstawił go na ladę baru. - nie da się ukryć, że wyróżniasz się jeszcze bardziej ode mnie. - w tym momencie wskazał na jego włosy. - z taką fryzurą ciężko się ukryć w tłumie.
Offline
Efekt niezamierzony... To naturalne włosy. Nie jestem czysto krwistym Japończykiem - Powiedział z uśmiechem i także unosząc swój kieliszek wzniósł go do góry w toaście. Powolnymi łykami zaczął pić ze swojego kieliszka, przypatrując się w zieloną, miłą dla oka ciecz. Skinął dłonią na kelnera, który nalał mężczyźnie jeszcze trochę absyntu, lustrując go kątem oka. Weźmie, czy też nie?
Offline
Yong Hwa spojrzał na kieliszek, który niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, stał się na powrót pełen. - Widzę, że jesteś bardzo hojny … - tym razem jednak nie wypił cieczy. Odstawił kieliszek na bok i uważnie spojrzał na towarzysza rozmowy. - blefujesz ? Nie widziałem jeszcze Azjaty z kolorowymi włosami... Za czarny kolor włosów odpowiada jakiś chromosom dominujący... Z tego co pamiętam. - zawahał się na chwilę po czym dodał. - ale po co miałbyś mnie wrabiać...- czym się zajmujesz? - jego oczy były utkwione w oczach rozmówcy tak bardzo, jak oczy policjanta podczas przesłuchiwania więźnia.
Offline
Raczej bardzo mało we mnie Azjaty, moja siostra na przykład była czystą europejką. - Wyjaśnił lekko wzruszając przy tym ramionami - Musisz mi po prostu uwierzyć na słowo. - Mówiąc to upił łyk z kieliszka i obejrzał go pod światłem jakby sprawdzając czy nie jest brudny - Nie pijesz...? Chyba nie będziesz kręcił nosem, Yong Hwa? - Zapytał z nieco szelmowskim, choć stonowanym uśmiechem dopijając alkohol do końca. - Czym się zajmuję... Komponuję. Jestem cichym artystą.
Offline
- Cichym artystą? Powtórzył jakby w zamyśleniu – jesteś bardzo tajemniczy Panie kolego.
Yong Hwa podniósł kieliszek do ust lecz ledwo co zamoczył usta w procentowym płynie, zaraz go odstawił – muszę zadać ci ważne pytanie. - podparł ręką brodę i zmrużył brwi, jakby chciał poukładać myśli – wyglądasz jak aktor...Z jakiegoś groteskowego teatru...twój wygląd bardzo rzuca się w oczy, ale... - tutaj urwał i ostatnie słowa wypowiedział prawie szeptem dla ich podkreślenia - ...jesteś cichym artystą? Jak ktoś o tak wyrazistym wyglądzie może się nie rzucać w oczy z tym co tworzy...cokolwiek to jest?
Ostatnio edytowany przez YongHwa (2011-01-16 21:22:50)
Offline
Powiedzmy, że utwory, które tworzę, tworzę do szuflady... Raczej nie ujrzały one światła dziennego... - Powiedział z nikłym uśmiechem majaczącym gdzieś w kącikach jego pełnych warg - Nie wiem, czy nazwanie mnie aktorem z "groteskowego teatru" jest pochlebstwem, czy obrazą, jednak wiedz, że nie jest to zabieg zamierzony... - Zmrużył lekko oczy przyglądając się natarczywie Jego twarzy - Dawno nie widziałem osoby o tak łagodnych rysach, jak Twoje. Jesteś jak dobra książka, mój Drogi, książka, którą pochłania się z chęcią z powodu okładki.
Offline
Na twarzy Yong Hwy pojawił sie wyraz zdziwienia - łagodnych? - lecz szybko puścił to mimo uszu - A więc tworzysz do szyflady... Może pokazałbyś mi jakiś z twoich utworów? - Jego głos był pełen obaw i niepewności, a jednak dało się w nim wyczuć dużą dawkę zainteresowania - napewno są interesujące..Jak sam ty.
Offline
Mówię o miękkości twarzy. łagodnych rysach. Nie ma w Tobie ostrości którą posiadają niektórzy ludzie... - Wytłumaczył swoje słowa, lekko nad nimi zamyślony - Teraz nie mam ich przy sobie. Ale jeśli pozwolisz, kiedyś ci je przedstawię w moim domu. Zagram najlepszy z nich specjalnie dla ciebie... - Powiedział przekręcając kieliszek tak, że znajdująca się w nim ciecz zatoczyła kilkakrotnie koło. - Uważasz, że ja jestem interesujący? A czy spoglądałeś sam na siebie, Yonghwa? Powiedz mi... Po co ci gitara?
Offline