Közi - 2010-12-28 12:29:06

http://i128.photobucket.com/albums/p198/kyousei/dwor.jpg



Wejście:

http://www.archbishopofcanterbury.org/media/image/5/h/Old_Palace_current.lv.jpg

Umieszczony za gęstwiną lasu, nie nazbyt jednak oddalony od miasta. Trudno go znaleźć. Sprawia wrażenie opuszczonego za wyjątkiem nielicznych nocy, w których pali się w oknach światło świec.


Salon:

http://www.cortland.edu/alumnihouse/images/HousePhotos/GibsonLivingRoomLarge.jpg

Klatka schodowa:

http://www.cortland.edu/alumnihouse/images/HousePhotos/ReceptionHallLarge.jpg

Sypialnia:



http://2.bp.blogspot.com/_TYnbO0hQZHM/Sc0Sp-dTJQI/AAAAAAAABsw/jQr3sPUZF4E/s400/Bedroom-designtoinspire.jpg

Okno:
http://www.bradwilson.us/barichrome%20images/2007/December/attic%20window.jpg



Obraz, zawieszony obok drzwi:

http://www.victorianweb.org/painting/watts/paintings/6.jpg

Ryu - 2011-01-01 20:58:01

Prowadząc swego starszego towarzysza, a raczej idąc za nim i podtrzymując jego słabe jeszcze ciało, dostrzegł w oddali dom wyglądający na opuszczony. Przyjrzał mu się z daleka zastanawiając się do kogo on należy - Gdzie my jesteśmy...? - Zapytał nagle, rzeczywiście nie orientując się w tych terenach.

Közi - 2011-01-02 12:40:56

Słabość ciała krwiopijcy uwarunkowana była raczej kruchością jego stanu psychicznego, aniżeli rzeczywistym, fizycznym bezwładem. Pozwalał się kierować ciepłemu dlań wampirowi, ten bowiem stanowił filar rzeczywistości, dowód na to, iż Közi się zbudził.
- Na terenie mej posiadłości. - rzekł głosem pewnym, wyrazistym, prostując się. Niebawem już o własnych siłach otworzył drzwi kluczem, który sumiennie krył na łańcuszku przy sercu. Widom posiadłości przywrócił mu siły. Zaprosił Ryu do środka ruchem dłoni. Wnętrze domostwa było zupełnie puste, głuche.

Ryu - 2011-01-02 12:46:25

Zaskoczył go stan w jakim znajdowała się posiadłość Starszego. Piękne, czyste wnętrze nadawało mu wygląd niemal pałacu, przez co po przekroczeniu progu Ryu zdał sobie sprawę, że to najpiękniejsze miejsce jakie mógł zobaczyć po dwudziestu latach spędzonych w ciemności lochów. Wkroczył przyjmując Jego zaproszenie i rozejrzał się po wnętrzu dostrzegając przy tym interesujący obraz - Piękne wnętrze. - Skomentował po części do Koziego po części do samego siebie.

Közi - 2011-01-02 12:52:32

Wyrywkowo Közi zatrudniał służbę, by zajmowała się domem, utrzymując go w stanie czystości. W chwili jego wyjścia z domu posiadłość była świeżo po sprzątaniu, toteż - nie licząc warstwy kurzu na wszystkim, na czym tylko mógł osiąść - widok mógł być dla oczu postronnych harmonijny. Zerknął na obraz cyganki-matki-anioła śmierci, jak sam go nazywał, który nieodłącznie kojarzył mu się z domem. Skinął głową na znak podziękowania. Wprowadził go do salonu.
- Napijesz się wina, koniaku, sake? Podejrzewam, że jesteś napojony krwią.
Spojrzał Ryu w oczy, znalazłszy się obok okna.

Ryu - 2011-01-02 12:57:30

- Wina poproszę. Piłem krew niecałe pięć dni temu, jeszcze mi wystarcza - Powiedział jak gdyby chcąc ją ograniczać, by jej brak tak bardzo nie doskwierał.
Dom był niewątpliwie imponujący. Nawet kurz był dla Ryu znany. W końcu całe jego domostwo w nim zalegało. - Co zamierzasz zrobić teraz, gdy jesteś wolny? - Zapytał nagle ni stąd ni zowąd właściciela domu.

Közi - 2011-01-02 13:02:04

Słysząc jego odpowiedź, wyjął z półki dwa kieliszki. Otarł je dobrze krytym kawałkiem tkaniny, oczyszczając. Sam lubił pić krew i nie odmawiał sobie tego. Nie miał jednak dużych potrzeb jako starszy wampir.
Posłyszawszy pytanie, zerknął na niego. Nalał wina.
- Żyć z dnia na dzień, jak czyniłem to wcześniej. Ty zaś, mały buntowniku?
Zbliżył się i podał mu naczynie, wypełnione szkarłatnym płynem dobrego rocznika.

Ryu - 2011-01-02 13:08:41

Obserwował go zajmując sobie miejsce przy stole, na stołku, który wcześniej oczyścił dłonią którą otrzepał - Może założę kolejny klan przeciw Władcy...? - Powiedział jakby zamyślony na głos z nieco szelmowskim uśmiechem, odbierając od niego kieliszek i podziękował za niego skinieniem głowy. Jasnym było iż żartuje. Na jakiś czas miał dosyć buntu przeciwko monarchii. Nie chciał bowiem wracać do lochów na kolejne dwadzieścia lat.

Közi - 2011-01-02 13:19:08

- Z chęcią bym Ci pomógł, gdyby nie fakt, iż karą mą będzie życie.
Niejednokrotnie wypowiadał się o życiu właśnie tak - z tajemniczą goryczą, jak gdyby obiecana mu była zbawienna śmierć.. pewnego dnia. Gorycz ta nie pozbawiona była żartobliwego tonu, w jaki oblekła się cała ich rozmowa na ten moment. Podszedł do sofy, której to część otrzepał kilkoma silnymi ruchami dłoni. Usiadł nieopodal Ryu.
- Poważnie rzecz biorąc... czy ktoś na Ciebie czeka?

Ryu - 2011-01-02 13:25:11

Ja na nikogo nie czekam. - Odparł unosząc swoje równe brwi ku górze - To czy ktoś na mnie czeka jest nieistotne. - Powiedział zanurzając jedynie wargi w ciemnej cieczy wina - Karą będzie życie...? - Zapytał zaraz po jego słowach uśmiechając się kątem ust - Jesteśmy do siebie podobni, Cieniu. Moją karą także było w tamtym momencie życie. Choć życie możemy ułożyć w ten sposób, aby dla nas stało się ono przywilejem a karą dla tych, którzy nas samych karają.

Közi - 2011-01-02 13:30:05

Pominął temat oczekiwania, czując, iż nie jest on miłym, ani też ważnym dla rozmówcy. Patrzył na niego z właściwą sobie ironią, obojętnością wobec jakiejkolwiek filozofii zakładającej, iż życie mogłoby zostać obrócone na korzyść. Sam czuł się jego więźniem.
- Ukarałem Władcę po wielokroć. Na złość jemu stworzyłem rzesze wampirów. Nic mi z tego nie przyszło. - po chwili dodał - Jesteś zapewne mym dalszym potomkiem. Nie bawi mnie już tego typu ojcostwo. Być może kiedyś zrozumiesz, co oznacza.. nie mieć ochoty na bunt.

Ryu - 2011-01-02 13:38:02

Jesteś zobojętniały, bo nikogo twój bunt nie rusza... - Powiedział przyznając mu rację i upił łyk z kieliszka przez chwilę zapatrując się w w jego głębię - Mój pewnie także nie. Choć właściwie to mój powód by żyć. Czy nie okrutnym jest odbierać sobie ten właśnie powód? - Zapytał zatrzymując wzrok na chłodnych oczach Krwiopijcy w których zanurzył spojrzenie własnych, ciemnych i nieodgadnionych.

Közi - 2011-01-02 13:43:24

Utoczył trunku do połowy pojemności naczynia kilkoma łykami pod rząd, niespiesznymi i w pewien, niespokojny w dziwnej nieruchomości  sposób. Odwzajemnił jego spojrzenie do głębi, choć z pozoru płytko - tak, jak gdyby dostrzegał więcej, niźli pragnął, z przyzwyczajenia, siłą natury, którą gardził.
- Ból, wynikły z braku powodu jest dobrym dla życiowych masochistów bądź tych, którzy - podobnie jak ja - przywykli do pustki, nie dającej żadnych możliwości. Wszystko bowiem, co uczynić mogłem wobec siebie, uczyniłem. Ty zaś jesteś młody. Możesz żyć grzechami, tkwisz jeszcze pomiędzy wrotami zła, a mglistymi, poranionymi wspomnieniami wrotami dobra.

Ryu - 2011-01-02 13:48:58

I ty nie musisz być ani do końca zły ani dobry. Złym na pewno nie jesteś. Wiedziałem to w momencie w którym uszanowałeś mą decyzję o nie spijaniu krwi. Dobro... Dobrym nazwać cię nie mogę, nim nie poznam na tyle by ocenić... Wiedz jednak, że jestem uważnym obserwatorem - Powiedział z półuśmiechem zaraz upijając kilka łyków słodkiego, mocnego wina.

Közi - 2011-01-02 13:55:58

- Bliżej mi do cienia zła, aniżeli jasności, dobrem zwanej. Jeśli dane będzie Ci mnie poznać, potwierdzisz. Uszanowanie było mi w owym momencie dalekie. Zwyczajnie nie chciałem się spierać z kimś, kogo nawet nie znałem i - szczerze przyznam - nie obchodził mnie. I ja uważnością nie ustępuję duchowemu sokołowi.
Zwęził powieki, lustrując sylwetkę osobliwego gościa w swym domu. Gdy ich kieliszki stały się puste sięgnął po butelkę, wzrokiem sugerując, by przysunął mu kieliszek.

Ryu - 2011-01-02 14:00:43

Zrobił jak sugerował, przysunął mu kieliszek przez chwilę myśląc nad jego słowami - Skreślasz się z góry i wkładasz na siebie szaty bestii. Nie wierzę, że ktoś o takim domu, takim charakterze był potworem. - Odparł ze spokojem wciąż wpatrując się w oblicze starszego - Sądzę, że obaj tkwimy gdzieś pośrodku dobra i zła. Bo w naszych duszach czai się zarówno zło jak i dobro. Skoro nie chciałeś sprzeczać się ze mną wtedy, teraz także nie próbuj.

Közi - 2011-01-02 14:06:37

Napełnił kieliszek lśniącą cieczą, to samo czyniąc z własnym. Butelkę odłożył na miejsce tuż obok sofy, by była 'w pogotowiu'.
- Dom jest domem. Jego wystrój być może ma mylić oczy, tłumić szaleństwo. Któż wie, czy pod jedwabiem nie kryje się zgnilizna. Wymowa obłędu... - rzekł mrukliwym tonem, po części do siebie. Miarą doświadczenia nie wstydził się analizować samego siebie przy kimś obcym. Mógł być jak otwarta księga. Mógł też w sposób podły udawać, wykorzystywać naiwność swym chłopięcym, werterowskim urokiem, pozorną otwartością i zwątpieniem. Tym razem nie miał powodu, by wodzić na pokuszenie, więc tego nie czynił. Mówił szczerze.
- Jesteś szczeniakiem, Ryu. Nie mów mi, co mam robić.
Posłał mu dziwny, zawadiacki, częściowy uśmiech, będący między innymi także wyrazem męskiej dominacji.
- Skąd ta chęć odnalezienia w nas punktu wspólnego? Czy jesteś aż tak zależny od innych?

Ryu - 2011-01-02 18:07:32

Gdyby pod jedwabiem kryła się zgnilizna, to powiedz mi, Cieniu, czy nie znajdowałbym się w tym momencie na posadzce? - Zapytał z lekkim uśmiechem goszczącym na twarzy. Oczywiście w jego wypowiedzi czaił się cień żartu co było słychać po głosie. Zbladł on gdy usłyszał słowa o zależności. Odłożył kieliszek na stół i założył ręce na piersi obserwując jego sylwetkę bacznym spojrzeniem - Czy wyglądam ci na kogoś zależnego od innych...? Śmiało mogę być samodzielny.

Közi - 2011-01-02 19:53:54

- Kto wie, Drogi Wampirze. Nasza rasa kryje doprawdy osobliwe upodobania.
Rzekł z nikłą, acz - co było dla niego postępem - istniejącą nutą rozbawienia w głosie. Widząc jego reakcję, przekonał się do tego, o czym moment później mu powiedział:
- Posiadasz pewnego rodzaju kompleks. Za wszelką cenę pragniesz uchodzić za niezależnego. Niczym złym jest przyznanie się, iż szuka się czegoś, kogoś o wspólnej cesze. Jesteś zagubiony. Zbyt buntowniczy, jak na buntownika dla idei. Buntujesz się dla buntu. Potrzeba Ci drogowskazu. Sądzisz, że najlepszym drogowskazem jesteś Ty sam. Bardzo się mylisz.
Upił łyk wina, śledząc spojrzeniem jego oczy.

Ryu - 2011-01-02 20:01:37

To ty bardzo się mylisz. - Odparł lecz zamilkł, gdyż brakowało mu argumentów. Faktem było, ze posiadał pewnego rodzaju kompleks. A może inaczej... Strach, że ktoś nim zawładnie. Odczuwał więc strach przed przyjaźnią, miłością, a już nawet lojalnością po próbie morderstwa na nim samym, którą przerwał Najstarszy. - Więc co jest moim drogowskazem. Wskaż mi go, a wtedy przyznam ci rację.

Közi - 2011-01-02 20:09:21

Gdy coś mówił, pewien był swego zdania. Nie wymyślał właściwości rozmówców tylko po to, by wzbogacić rozmowę, tudzież własne ego. Rozumiał paniczną obawę przed uwięzieniem, choćby duchowym - a może przede wszystkim takim. Ryu należał do osób, których dusza pozostałaby wolną nawet przy gwałconym ciele.
- Życie jest drogowskazem. Życie, traktowane jak zajmujący rozmówca. Zajmujący wraz z każdym, kto przechodzi przed Twymi oczyma. Słuchaj wszystkiego, bez wyjątku. Nauczysz się, że pewnym sprawom trzeba się poddać, pewne zaś odrzucić w milczeniu, nie buntowniczym krzykiem.

Ryu - 2011-01-02 20:14:05

Posiadamy dwa różne charaktery, choć widzę w nich w pewnym stopniu podobieństwo. To do Twojego wcześniejszego pytania. - Powiedział łagodnie upijając w spokoju łyk wina - Za każdym razem gdy staram się słuchać, coś mnie rozprasza. Jakaś myśl nawiązująca do ograniczenia wolności - Przyznał mu się otwarcie wzruszając przy tym nieznacznie ramionami - Nie chciałbym żyć na uwięzi.

Közi - 2011-01-02 20:22:31

Spojrzał w kieliszek wina, a raczej zerknął na samo jego dno, do którego to nieuchronnie się zbliżał z każdym kolejnym łykiem. Po długiej chwili na powrót wejrzał w oczy Ryu.
- Być może jesteśmy podobni. Nie sposób mi określić, jestem bowiem oddalony od innych. Nie wychylam się z tej posiadłości, tudzież innej samotni, gdy nie muszę. Sam siebie zniewalasz takimi refleksjami. Prawdziwą siłą jest wyjść naprzeciw życia i przejść przez próby schwytania nas przez rzeczywistość.
Posłał mu półuśmiech o ojcowskim, choć nadal zagubionym, groteskowym wyrazie.

Ryu - 2011-01-02 20:27:22

Ironia, mój Drogi... - Uśmiechnął się wpół kpiąco dopijając kieliszek do końca. Przez chwilę go obserwując zwrócił spojrzenie ku zimnookiemu - Mówisz mi o życiu. O wychodzeniu naprzeciw niego... A sam kulisz się w samotni, by nikt cię nie dosięgnął...  Nie masz więc siły...? Jesteś słaby? Odpowiedz.

Közi - 2011-01-02 20:29:52

Pozostał nieporuszonym, podobnie do lalki, przedstawiającej wiecznie smutnego pierrota. Nazywano go tak podświadomie, gdy tylko spoglądano na porcelanowe lico i nostalgiczny, pożerający goryczą wzrok.
- Jestem bardzo słaby, Ryu. Jestem na granicy utraty sił. W większości martwy, myślami bowiem pragnę końca. Nie obchodzi mnie już, za jakiego weźmie mnie krwiopijczy bękart, piękna kobieta, Władca. Mogę być dla was nawet śmieciem.

Ryu - 2011-01-02 20:33:24

Takie myślenie nie jest dobre, Cieniu. - Odparł patrząc prosto w chłodne oczy swego rozmówcy - Pogrąża cię ono i zaślepia, jak mnie. Cierpisz głównie dlatego, że pragniesz śmierci, a nie możesz jej otrzymać. Powiedz jednak, czy jesteś chwastem, który nic nie wniesie do życia ludzi...? Możesz wnieść wiele. Jeśli tylko w to uwierzysz i wyjdziesz z cienia. Możesz odzyskać wiarę w życie. Jak ja.

Közi - 2011-01-02 20:38:24

- Nie obchodzą mnie ludzie. Nie liczy się dla mnie wpływ, jakim ich obdarzam. Wielu zniszczyłem. Nie czyń ze mnie matki Teresy dla świata. Nie znajdziesz jej w tym domu.
Rzekł prosto, spokojnie. Mógł zostać w owej chwili uznany za egoistę. Ostatnimi laty zobojętnienie wzięło nad nim górę. Poddał się mu, w swym życiu nie widząc nic ponad nerwowe oczekiwanie na koniec. Dopił wino.
- Jesteś młody, masz jeszcze duszę w całości. Nie porównuj się do kogoś takiego, jak ja. Należę do osób, które mogą Cię wykorzystać, czego się obawiasz.
Prawdą było, iż bronił się przed identyfikacją z tym, co piękne. Łatwiej było mu wierzyć, że jest niczym. Pragnął, by kuzyn widział, że nie będzie ze Złotookiego pożytku i wreszcie go zabił.

Ryu - 2011-01-03 18:26:35

Skąd możesz wiedzieć tyle o mojej duszy... Przez siedem wieków, mogłem rozbić ją na kawałki. Dlaczego nie stawiasz siebie na równi z innymi, a wciskasz siebie do podziemi jak diabła? - Zapytał mierząc go niezbyt zadowolonym spojrzeniem. Irytował go fakt, że Kozi porównywał go do innych. Stawiał z nimi w jednej linii, sądząc, że wszystko o nim wie. Że zna go na wylot.

Közi - 2011-01-04 20:32:42

- Nie opisuję Twojej przeszłości, cech charakteru, których nie mogę znać - stwierdzam fakty. Nie oszukasz samego siebie. Nawet śpiąc, słyszałem szemranie Twego umysłu. Czujność - taki już mój krzyż.
Odparł ze statecznością, zdradzającą przeżyte lata. Nie stawiał go na pozycji każdego. Wręcz przeciwnie - widział w nim postawę, której wielu bało się ukazywać. Nie oceniał nikogo do głębi. Najwyraźniej to Ryu poczuł się prześwietlony.

Ryu - 2011-01-04 20:45:13

Zamilkł na dłuższą chwilę słysząc w umyśle ostatnie słowa odbijające się echem po jego głowie. Tak, to Ryu czuł się prześwietlony, jakby obdarto go z szat przy tłumie ludzi. Prześliznął spojrzeniem po krwiopijcy i zwilżył wargi przełykając ślinę. - "Skoro znasz mój umysł, znasz wszystko co pozornie wywlekłem na wierzch, usłysz moje słowa i zrozum, że nie uwierzę w kruchość duszy tak samo jak wierzący nie uwierzy w to, że Bóg nie istnieje." - Pomyślał przypatrując się w skupieniu jego twarzy jak gdyby mógł zmusić go do czytania swego umysłu.

www.zajava.pun.pl www.zyciekobiet.pun.pl www.mga.pun.pl www.narutoshinobifighterz.pun.pl www.narutotutaj.pun.pl